Otwarcie Cedetu

Zdjęcie dla kartki: Otwarcie Cedetu Blur dla zdjęcia do kartki: Otwarcie Cedetu

Foto. Zbyszko Siemaszko/NAC

22 lipca 1951

Tego dnia oddano do użytku Cedet, późniejszy Centralny Dom Dziecka a potem Smyk, przez długi czas największy, najnowocześniejszy i najlepiej zaopatrzony sklep w Warszawie. Cedet szybko stał się powiewem luksusu na miarę PRL i najbardziej obleganym sklepem w mieście.

Mieszczący się u zbiegu Kruczej i Alej Jerozolimskich Centralny Dom Towarowy w dniu otwarcia budził wiele kontrowersji a to za sprawą swojej architektury. Cedet był niezwykle nowoczesnym budynkiem, jednym z najwybitniejszych przykładów powojennego funkcjonalizmu. Był to pierwszy gmach w Polsce z całkowicie przeszkloną elewacją, drugie miejsce w Warszawie ze schodami ruchomymi. Na szóstym piętrze budynku znajdowała się największa wówczas w Warszawie restauracja “Stolica” na 400 miejsc, oprócz tego w Cedecie była kawiarnia i specjalny punkt do przesłuchiwania płyt. Cedet zatem był symbolem nowocześności i luksusu i to się właśnie ówczesnej władzy nie spodobało. Zaprojektowany przed wejściem w życie doktryny socrealizmu zupełnie nie pasował do siermiężnych budowli lat pięćdziesiątych.

Cedet jednak z luksusem nie zawsze miał wiele wspólnego. Szklane elewacje budynku były często brudne, a warunki pracy personelu liczącego 1500 osób raczej złe. Zimą ekspedientkom dokuczał chłód, latem zmagano się w przeszklonym gmachu z nieznośnym upałem. W 1961 roku temperatura wewnątrz sięgała 40 stopni i dochodziło dziennie do 20 omdleń ekspedientek. Dawał się we znaki także hałas wynikający z wadliwej konstrukcji schodów ruchomych i niedoskonałych technicznie głośników. Również wygląd budynku nie zawsze budził entuzjazm klientów. Maria Dąbrowska wspomina swoją pierwszą wizytę w sklepie w 1951 roku: "Popołudniu pierwszy raz byłam w Centralnym Domu Towarowym w poszukiwaniu talerzyków deserowych, których tam nie znalazłam. Ten Cedet to straszne brzydactwo i z zewnątrz i wewnątrz. Nadto wewnątrz brudno i dziwna rzecz – całe ściany oszklone, a ciemno. I ciasno. Okropny zgiełk tłumu kupujących lub stojących w ogonkach".

Wiele do życzenia pozostawiało także zachowanie sprzedawców. „Sprzedawcy w tym Domu nie tylko, że nie udzielają fachowych porad dotyczących właściwości towarów przez siebie sprzedawanych, lecz zupełnie nie interesują się życzeniami klientów, ich pytaniami (…). Sprawiają oni wrażenie poruszających się manekinów, w dodatku niezadowolonych z napływu klientów”.

Niezależnie od tych niedogodności był to najbardziej oblegany sklep w Warszawie, a skrzyżowanie Al. Jerozolimskich i Kruczej należało do najbardziej zatłoczonych. Podobno ilość aut zmuszała milicjantów kierujących ruchem do używania inhalatora. Przyczyną tłoku była oczywiście sprzedaż szczególnie obleganych dóbr. To tutaj przed świętami można było dostać pomarańcze i cytryny, a na co dzień wyczekiwane towary z importu. Do ich zakupu trzeba było jednak mieć szczęście. Połowę klientów stanowili przyjezdni, a jedną czwartą znajomi i rodzina pracowników oraz handlarze, którzy w sposób zorganizowany przechwytywali informacje o nadchodzących dostawach i czatowali pod sklepem na towar, który potem był sprzedawany na stołecznych bazarach. W sklepie panował zatem wieczny tłok, zgiełk i rywalizacja o pożądane dobra.

W 1975 roku w wyniku pożaru praktycznie cały budynek wewnątrz oraz elewacje zostały zniszczone, pozostała jedynie żelbetonowa konstrukcja. Sklep odbudowano dość niedbale, z pominięciem niektórych architektonicznych detali, wtedy też zniknął z elewacji charakterystyczny neon. Niedługo potem przemianowano go na Centralny Dom Dziecka i to jako dom towarowy zaopatrujący młodszą klientelę w ubrania i zabawki, przetrwał do 2014 roku, kiedy go zamknięto i przekazano do gruntownej przebudowy. Jej zakres budzi wiele obaw wśród Warszawiaków i architektów. Ostatecznie budynek ma zostać otwarty w 2017, a jego wygląd ma przypominać pierwotny Cedet z lat 50. wraz z pięknym neonem na fasadzie i pierwotną nazwą.

Jeżeli ktoś chciałby zobaczyć Cedet lat 50. i 60. można to zrobić za sprawą filmu. Nieistniejąca kawiarnia zagrała w filmie „Lekarstwo na miłość”, a wnętrze w kolorze w „Ósmym dniu tygodnia” Aleksandra Forda, gdzie para kochanków spędza tam niezapomnianą noc.

Kronika Filmowa 31/1951: Największy dom towarowy


Zobacz więcej materiałów Polskiej Kroniki Filmowej na stronie Repozytorium Cyfrowego Filmoteki Narodowej.

Źródła:
Błażej Brzostek, Za progiem. Codzienność w przestrzeni publicznej Warszawy 1955-1970, Warszawa 2007.
Maciej Łubieński, Michał Wójcik, Błyskawiczny przewodnik historyczny po Warszawie, Warszawa 2012.
Grzegorz Sołtysiak, Filmowy przewodnik po Warszawie, Warszawa 2007.

Mapa

Fotografia:

Centralny Dom Towarowy 1962-1969 - Foto. Zbyszko Siemaszko/NAC

Materiały dodatkowe